Czy szkoda w ubezpieczeniu cyber musi być „cyber”?
Ubezpieczenie cyber jednoznacznie kojarzy się z działalnością w przestrzeni wirtualnej. Ataki hakerskie, blokowanie dostępu do systemu, okupy hakerskie, ujawnienie danych osobowych w przestrzeni elektronicznej – to wszystko oczywiście jest w zakresie ubezpieczenia ryzyk cybernetycznych.
Czy możliwa jest sytuacja, kiedy dochodzi do szkody w przestrzeni realnej, a ubezpieczenie cyber zaczyna działać? Okazuje się, że tak.
Chodzi o wyciek danych osobowych. Ochrona ubezpieczeniowa z ubezpieczenia cyber jest udzielana bez względu na formę, jaką przyjmie ujawnienie danych osobowych. Może to być zarówno wyciek elektroniczny do internetu, jak i ujawnienie danych w formie papierowej, bądź na innym nośniku danych.
Jako przykład można podać sytuację, w której papierowa lista pracowników zawierająca ich dane osobowe oraz dane o wynagrodzeniu trafia do nieuprawnionej osoby. Hipotetycznie lista może zostać zgubiona w kawiarni, pociągu, wyniesiona z siedziby firmy w segregatorze przez osoby sprzątające, zostać wyrzucona do kosza bez zniszczenia.
Innym scenariuszem jest utrata danych, które są zamieszczone na nośniku danych. Laptop, pendrive, dysk przenośny – jeśli zostaną skradzione lub zagubione, a zawierają niewystarczająco zabezpieczone dane osobowe, mamy do czynienia z naruszeniem bezpieczeństwa danych osobowych. Polisa cyber zostałaby uruchomiona w przypadku roszczenia o naruszenie danych osobowych bądź wszczętego postępowania przez GIODO.
W dużym stopniu skutki ataku hakerskiego mogą być zrekompensowane przez ubezpieczenie cyber. Po informację, jak działa ubezpieczenie ryzyk cybernetycznych, zapraszamy na adres: https://www.mentor.pl/_255,cyber_risk